Jeśli przechodziliście kiedyś nocą między budynkami politechniki to na pewno zauważyliście gorące, czerwone oczy patrzące się na was z dala. Oczywiście nie jest to żaden potwór, ani zmora, a zwykłe drzwi do A-5. Chociaż niektórzy uważają, że takie zwykłe to one nie są…
– To drzwi do piekieł! Ognistych pieczar i wiecznego potępienia! – krzyczy Wiktor, student uczęszczający na zajęcia w A-5. – Za dnia wyglądają normalnie, wpuszczają ludzi na zajęcia, ale po zmroku schody zamieniają się na kościste wyżyny, a podłoga pokryta jest ogniem. Widziałem to na własne oczy, mówię wam.
O dziwo Wiktor nie jest odosobnionym przypadkiem. Wielu studentów chodzących na zajęcia od A-5 odradza zbliżania się do budynku nawet w dzień.
– Piekło to i jest tam w normalnych godzinach. Nie chciałabym sobie wyobrażać, co tam się dzieje w nocy – mówi Martyna, również studentka.
Po tym, jak pewnej nocy przez drzwi wyszły demony na fajkę władze uczelni zatrudniły renomowanego egzorcystę. Szczęśliwie uczelnia nie musi już nic płacić, bo ten zniknął zaraz po przejściu przez próg i słuch o nim zaginął. PWr nie jest 200 zł w plecy, ale też nie pozbył się demonicznego budynku.
To jest PaliTechnika. Ale te drzwi naprawdę straszą.
Artykuł by Kapucyn.