Katania, Sycylia — Po naszym rankingu Top 10 miejsc do srania na polibudzie postanowiliśmy zacząć nowy cykl pod tytułem “Kibel 👏 Review 👏”. Dzisiaj zrecenzujemy pierwszy kibel, jaki zobaczycie po wylądowaniu w Katanii. Wiemy, mało PWr-owo, a jeszcze mniej wrocławsko, ale tylko zdjęcia tego kibla znaleźliśmy w naszych zbiorach.
Trochę kontekstu
Lądujesz spóźnionym samolotem, w dodatku Ryanaira. Więc nie dość, że nie mieściły Ci się kolana, to jeszcze dzieciak z przodu skakał po krześle, tym samym fundując ci rehabilitację po urlopie. W Polsce było 14 stopni, tutaj jest ich 28, więc pot się z Ciebie leje jak woda spod prysznica. Najgorsze, przed lotem kupiliście sobie mały kartonik wody za 4 euro, więc bagaże bagażami, poczekają, ale natura nie. Kierujesz się w stronę niepozornego znaku “toilet”.
Pierwsze wrażenia
Toaleta w wagonie PKP ca. 2007. Z plusów to widać jak byk twórczość lokalnych artystów, tęskniących za Katanią dla ludzi, nie korporacji. Turystyka przyciąga pieniądze, ale co z tego, jeśli w domu czujesz się jak nie u siebie? Takie myśli prowokują przyozdabiające sracz graffiti.
Druga rzecz, która wpada w oko to kompletne barbarzyństwo dla kontynentalnych Europejczyków. Podobno też tak jest gdzieniegdzie w Grecji, ale nie powiem, pojebało. Papieru nie spuszcza się z wodą. Papier leci do kosza. Dla mnie jako zdziadziałej turystki, która znalazła wszystkie knajpy na Sycylii, ale nie zobaczyła żadnych innych tipów, było to zaskoczenie. Bez zaskoczenia z kolei był cel poprzednich gości tego przybytku, bo kosz nie był mały, a jednak nie trafiali. Ale spokojnie. Po tygodniu z takim setupem samoistnie nauczycie się toaletowego origami.
Finalna ocena
PaliTechnika ocenia toaletę na mocne 3.5 na szynach. Jest urocza w swojej swojskości i duchu anarcho-anty-kapitalistycznym, lecz wygoda i czystość pozostawiają wiele do życzenia. Szczególnie że to dla wielu podróżnych to pierwsze toaletowe wrażenie w tym kraju.
To jest PaliTechnika. A jakie toalety Wy polecacie?
Artykuł i testy by Rosalina.