Dramat wrocławskich kierowców. Nie tylko przeszkadzają im godziny szczytu i roboty na torowiskach, ale teraz także znaki drogowe. Przez całe miasto ciągnie się korek, bo znak stopu nie chce się zmienić na zielone.
– Stoimy tu już ze 4 godziny – mówi pan Jurek, taksówkarz, którego samochód narazie znajduje się pod placem Dominikańskim. – Sygnalizacji drogowej należy się słuchać. Ja mam wystarczająco punktów żeby jeszcze jechać na czerwonym, ale nie każdy może sobie na to pozwolić.
Niefortunny znak znajduje się zaraz przy zjeździe na Bielany Wrocławskie. Jak dowiaduje się redakcja, ekipa budowlana zapomniała go po prostu zabrać.
– Narazie jeszcze stoję bo czekam na zielone – mówi pierwszy kierowca w kolejce. – Z reguły na czerownym nie jadę. Nie wiem czy zaraz nie wyskoczy z boku jakiś motor czy pieszy.
Policja zapytana o znak, odpowiada, że “kierowcy zachowują się prawidłowo”.
– Normalnie to byśmy zabrali ten znak i postawili tam policjanta do kierowania ruchem – odpowiada komendant Adrian Korek ze swojego radiowozu. – Niestety wszyscy funkcjonariusze, w tym ja, już stoją w tym korku i nie mają jak się ruszyć.
Na pomoc mieli ruszyć graficiarze z zieloną farbą, ale całą zużyli na malowanie trawy Politechniki Wrocławskiej przed rozpoczęciem roku akademickiego.
To jest PaliTechnika. Bezpieczeństwo ponad wszystko.