Lokalny kot, Brunek, wszedł na drzewo w parku Szczytnickim. Kiedy po 7 godzinach wciąż z niego nie zszedł właściciel zadzwonił po straż pożarną. Kiedy strażacy wysunęli drabinę i chcieli wziąć kota na ręce, ten pokazał pazury i kazał strażakom (tu cytat) “spierdalać”.
– Normalnie już wyciągam po kota ręce, a ten zaczyna na mnie klnąć – opowiada jeden ze strażaków. – Bałem się, że się na mnie zaraz rzuci.
– Ten kot jest największym dupkiem jakiego znam – mówi właściciel. – Żebra o szynkę kiedy ma pełne miski i nie trafia w kuwetę.
Kiedy przyjechały kolejne wozy kot sam zszedł z drzewa, popatrzył się na wszystkich z pogardą, i uciekł.
To jest PaliTechnika. Złośliwość kota nie została zmyślona.