Wczoraj (i technicznie w sumie dzisiaj) odbył się 7. PKO Nocny Wrocław Półmaraton (wow, co to za nazwa). Ludzie sobie pobiegali po ciemku po mieście, zmęczyli się, ale co najważniejsze – mieli sporo frajdy. Po skończonym biegu organizatorzy zapewnili wszystkim specjalne folie termiczne żeby to nikt nie zamarzł, bo pogoda nie dopisywała. Nikt jednak nie przewidział efektów ubocznych w momencie, gdy takimi ludźmi zostanie wypchany cały tramwaj.
– Pojazd się po prostu świecił – mówi pan Jędrzej, motorniczy tramwaju specjalnie uruchomionej na maraton linii T3. – Wszędzie latały pioruny, błyski, iskry. Tym tramwajem musiałem nawet hamować bo przyspieszył jakby dostał tak ze 1000% mocy co normalnie.
Badacze zaciekawieni zjawiskiem szybko zwołali specjalną konferencję do dyskusji fenomenu. Doszli oni do wniosku, że dwa wagony tramwaju wypchane po brzegi maratończykami są w stanie wygenerować ponad 14 tys. megawatogodzin. Tyle np. generuje reaktor R. E. Ginna w Nowym Jorku. Natychmiastowo zainteresowane zostało Ministerstwo Energii. Już wstępnie są w stanie ogłosić swoje plany dotyczące rozwoju sieci energetycznej w Polsce.
– Planujemy jednak wycofanie elektrowni węglowych, ale zamiast przejść na atom, solary czy inne wiatraki, przerzucamy się na maratończyków – mówi rzecznik ministerstwa. – Postawimy kilka wagonów pod Bełchatowem, Rzeszowem i Katowicami. Szacujemy, że do zasilenia całego kraju wystarczą nam wszystkie wrocławskie tramwaje. Te i tak nie przydają się do niczego niż wykolejania.
Projekt modernizacji ma ruszyć już wiosną przyszłego roku. Górnikom, którzy będą musieli się przebranżowić rząd oferuje już stanowiska “maratończyków” w nowych elektrowniach.
To jest PaliTechnika. Szeleszczący maratończycy to prawda.
Artykuł by M4gda.