Nieubłaganie nadchodzą święta i wielu studentów spoza miasta już wróciło, albo jeszcze planuje powrót do domu. W takich momentach często zaniedbywane są wykłady, z których ludzie się urywają by zdążyć na wcześniejszy pociąg czy innego typu transport. Niby nic wielkiego, to tylko wykład, ale już prowadzący zacierają ręce i szykują się do sprawdzenia przedświątecznych list obecności.
– Na początku roku mówiłem, że nie będę sprawdzał, czy ktoś chodzi, czy nie na moje wykłady – mówi jeden z prowadzących, który woli pozostać anonimowy. – Ale poczytałem umowy i statut i okazuje się, że obecność może wpływać tylko pozytywnie na ocenę studenta. Dlatego osoby, które przyjdą na zajęcia przed świętami dostaną lżejsze kolowium, niż te rzadziej uczęszczające.
Z zebranych danych udało nam się skonstruować wykres frekwencji na przeciętnym wykładzie. Jak widać na nim, linia oznaczająca ilość studentów najniżej spada w okolicach świąt.
By walczyć z tym prowadzący wykorzystują najróżniejsze triki. Niektórzy oferują łatwiejsze zaliczenie za obecność, a inni udają, że coś takeigo jak zasady po prostu nie istnieje, i straszą brakiem zaliczenia. Jako redakcja nie polecamy opuszczania jakichkolwiek zajęć, ale dobrze wiemy jak jest. Nawet ten artykuł pisany jest już z rodzinnego domu.
To jest PaliTechnika. To tylko technicznie nie jest prawda.
Artykuł by Brodacz.