Szkoły jazdy uczą kursantów wielu sztuczek specjalnie pod egzamin. Znane są triki na lusterka przy jeździe po łuku, albo trenowanie typowych tras wytaczanych na egzaminie przez pracowników WORDu. Nowością jest jednak iście kaskaderski trik, którego nie wstydziłyby się nawet NIELEGALNE WYŚCIGI TRAMWAJÓW. Nowi kursanci instruowani są, by w łuk wjeżdżać driftem.
– Zdający normalnie odpowiedział prawidłowo na wszystkie moje pytania, i po wejściu do samochodu zapowiadał się typowy egzamin – mówi lokalny egzaminator. – Nagle słyszę pisk opon i auto egzaminacyjne wjeżdżające w łuk bokiem. Technicznie zmieścił się w liniach.
Technicznie manewr został wykonany poprawnie. Praktyka jest coraz częściej stosowana przez kursantów. Dla nich pozwala na szybsze wyjechanie z placu, lecz wprowadza wśród egzaminatorów niepokój.
– Jasne, teraz na placu spędzamy max 3 minuty, ale każdy boi się o swoje życie na mieście – mówi jeden z pracowników WORDu. – Oczywiście, że mamy własne pedały, w tym hamulec, ale jak tak dalej pójdzie, to w samochodach zaczniemy instalować kolejne uchwyty. Bez nich na zakręcie wylądowałbym na chodniku.
Próbowaliśmy ustalić pochodzenie nowej praktyki. Kilka lokalnych szkół twierdzi, że wzorują się na manewrach wrocławskich motorniczych.
To jest PaliTechnika. Kiedy powstanie szkoła Szybkich i Wściekłych?
Artykuł by Kapucyn.