Pi-Hole – czarna dziura na skalę tej na kampusie, która zżera wszystkie reklamy, a mieści się w pudełku po miętówkach. Naukowcy z całego świata próbowali teoretyzować nad stworzeniem sztucznej czarnej dziury, a nie pomyśleli, że wystarczy procesor ARM i niecałe 80mA.
– Obraz czarnej dziury udało się uzyskać niedawno, bo nie sądziliśmy, że ta siedzi nam pod nosem – mówi dr Aken, astrofizyk. – Podważa to nasze wszelkie rozumowania związane z czarną dziurą. Fizycznie ta nie powinna móc tak istnieć, a nawet jeśli, to już dawno byśmy wszyscy zginęli.
Pi-Hole to nic innego jak Raspberry Pi z zainstalowanym odpowiednim softem do blokowania reklam. Wystarczy tylko zmienić swojego DNS’a w ustawieniach, i wszelkie żądania czy linki reklamowe wciągane są elektronicznym polem grawitacyjnym do osobliwości zasilanej portem Micro USB.
– NASA, CERN, wszyscy nie sądzili, że to możliwe, a jednak – mówi dr Adam Ńścisły, wrocławski naukowiec. – Ludzie używają marnych wtyczek, niebezpiecznych i drogich VPNów, kiedy wystarczy mała płytka i reklam nie ma. Szukaliśmy odpowiedzi w kosmosie, a znaleźliśmy ją za 50 zł z zasilaczem na Allegro.
Wszelkie badania kosmosu w poszukiwaniu czarnej dziury zostały natychmiastowo przerwane. Wszystkie środki przeznaczone zostaną na badanie zachowań czarnych dziur na Raspberry Pi. Naukowcy chcą sprawdzić teorie Hawkinga, czy gdy baner reklamowy wejdzie w dziurę, to może z niej uciec w postaci mikroskopijnych pop-up’ów.
To jest PaliTechnika. Pi-Hole to prawda.
Artykuł by Apwołt.