Czy VALORANT okaże się godnym konkurentem CS:GO? Czy przekabaci graczy Overwatcha, R6 i CS’a na swoją stronę? Tego dowiedzielibyśmy się, gdyby ktoś miał dostęp do bety. Z jednej strony zasady przyznawania kluczy są znane, lecz sam fakt ich braku na naszych kontach lekko nas zainteresował. Idąc za naszym tropem ciekawości doszliśmy do zmieniającej wszystko informacji. Dropy VALORANT na Twitch.tv działają tak naprawdę na systemie PWr, który odpowiada za przyznawanie terminów zapisów.
– Chcieliśmy dawkować graczom dostęp do bety w zrównoważony dla serwerów sposób, który jednocześnie jest fair – mówi Riot GonnaCry, architekt systemów sieciowych gry. – Sam studiowałem niegdyś we Wrocławiu, więc zaproponowałem naszemu zespołowi sprawdzone rozwiązane. Jeden telefon do rektora i mamy dropy gotowe.
Skala przedsięwzięcia jest podobna do typowych zapisów w semestrze. Jest określona ilość zasobów, do której czasowo wszyscy mają uzyskać dostęp. Tak jak w 3 dniach ma zmieścić się tysiące studentów, tak w Riot’cie do 3 serwerów na świecie dostęp mają uzyskać dziesiątki, jeśli nie setki zapalonych entuzjastów strzelania do ludzi, i narzekaczy, bo “to kurwa perfidnie trafiło” (spoiler, nie trafiło). Rozwiązanie politechniki wydaje się najlepiej przystosowane do takiego zadania.
– Wystarczy pooglądać co najmniej 2 godziny streamków i już lądujecie na liście potencjalnych graczy – mówi Riot Nigdyniedostanieszklucza, projektant poziomów. – Podobnie jak średnia, czy dzień, w którym została wam wpisana ostatnia ocena w semestrze, oglądanie większej ilości gier może, ale nie musi, i pewnie nie wpłynie na to, czy dostaniecie się wcześniej, czy później.
Póki co w grę już grają dziesiątki tysięcy szczęśliwców. Pewnie to ci sami ludzie, co każdego semestru dostają zapisy w pierwszy dzień. I zabierają najlepszych prowadzących. I to dlatego powtarzam już kolejny raz ten sam przedmiotnoriotdajciemitenkluczdocholery.
To jest PaliTechnika. I tak mistrzowie CS’a dominują gierki.
Artykuł by Kapucyn.