O tym, czy to dobra decyzja, by poluzować obostrzenia dowiemy się pewnie niedługo. Dzisiaj jednak jedno jest pewne – można zdjąć maski, zarówno z twarzy, jak i routerów i innych urządzeń sieciowych.
– Całe miesiące w maskach pokazały nam prawdziwe kolory społeczeństwa, ale i także naszych podsieci – mówi pan Mirosław, sysadmin jednego z wrocławskich przedsiębiorstw. – Teraz można jedne zdjąć z twarzy i odetchnąć, a drugie z urządzeń sieciowych i zobaczyć, co się stanie.
Początkowo nie wszyscy byli przekonani ściągania masek podsieci. W końcu te są ustawione zawsze, już od lat, a nie tylko podczas epidemii. Dodatkowo stanowią podstawę działania podsieci, bez których w wielu przypadkach ani rusz.
– Wczoraj byłem sceptyczny pomysłu, ale dzisiaj uważam, że faktycznie się opłaciło – kontynuuje pan Mirosław. – Okazuje się, że bez maski w podsieci może być tyle urządzeń ile tylko chcemy. I to bez żadnych limitów ani efektów ubocznych. Same podsieci działają lekko inaczej, i nie mam pojęcia dlaczego, ale… działa.
Okazuje się, że bez maski podsieci uruchamiają się wcześniej nieudokumentowane mechanizmy protokołu IPv4. Adresy można przydzielać z niemal nieograniczonej puli, przy zachowaniu podziału na podsieci. Oznacza to możliwość ustawienia nawet takich adresów, z których śmiejemy się podczas oglądania w filmie jak ktoś hakuje.
– Wyłączyłam maski w całej firmie, i nagle mój laptop dostał ip 192.168.7.67833 – mówi pani Sylwia, administratorka lokalnego biura projektowego. – Nagle można przydzielać wartości większe niż 255? Po co nam w ogóle IPv6?!
Autorzy oryginalnego protokołu przyznają, że mechanizm był i działał już od samego początku.
– Można było tak robić od lat. Dziwne, że nikt jeszcze nie spróbował po prostu nie ustawić maski – mówi Vint Cerf, współautor protokołu.
To jest PaliTechnika. To zdanie znajdziecie na 127.0.0.1/koncowkiartykulow/31.05.20/maski/text.txt, inb4 ktoś nam i tak powie, że to tak nie działa.
Artykuł by Kapucyn.