Odkąd tylko zamknięto kampus PWr, po okolicy nie przeszła jeszcze żadna żywa istota. Właśnie, żywa.
Już od kilku dni dochodzą do nas informacje o tym, że po kampusie zaczęły błąkać się zagubione dusze. Czy to studentów, czy ich marzeń i nadziei. Skąd się wzięły? Jak można je zobaczyć z domu? Rozmawiamy z kilkoma z nich.
– Ja jestem duchem rychłych deadlineów – mówi na naszej rozmowie przez Discorda zjawa. – Normalnie ukrywam się pod postacią krótkich terminów na wykonanie zadań, albo zbugowanego kalendarza na Edukacji. Teraz, jak nikogo nie ma na kampusie, mogę spokojnie chodzić w takiej formie, jaka mi odpowiada. Znaczy się mojego ulubionego profesora, który zadania daje już i na wczoraj.
Brak studentów i pracowników nie przeszkadza duszom wcale. Te mogą swobodnie poruszać się między budynkami i terenami politechniki (z pewnymi ograniczeniami) oraz organizować liczne imprezy, na które żywi nie mogą sobie pozwolić, jeśli dalej chcą być… no właśnie żywi.
– Może w Bazyli nie ma ani kucharzy, ani zapasów, ale nie przeszkadza nam to w spotykaniu się i śmianiu ze śmiertelników – mówił inny duch. – Wy tam siedzicie zamknięci w domach, a my imprezujemy na całego. Szkoda, że wyjście poza teren polibudy skutkuje wiecznym potępieniem i straceniem na wszech czasy, bo poszlibyśmy tak sobie na Słodową.
Duchy nie są jednak wcale aż takie samotne. Możecie się im przyglądać przez specjalnie przygotowaną przez Rzecznika Spraw Paranormalnych PWr stronę internetową tutaj: https://pwr.edu.pl/uczelnia/wirtualny-spacer. Kto wie, któryś może do Was nawet pomacha.
To jest PaliTechnika. Duchy są nie do końca zmyślone.
Artykuł by Swetru. Pomysł na KONTAKT69 podesłał nam Mateusz.