Niesamowite emocje podczas Coding Masters w SKS-ie!

Te pościgi, te wybuchy, ta niezwykła atmosfera w Strefie Kultury Studenckiej. To właśnie teraz mierzą się najlepsi akademiccy gracze Ligi Legend. Ale to nie o nich artykuł, bo tam wiadomo już kto wygra (PWr). Poznajcie nową esportową dyscyplinę, czyli programowanie. Oto (prawie na żywo) obiektywna relacja z finałów T-Mobile Liga Akademicka Coding Masters.

Z prawie 600 zawodników wyłoniono najlepszą ósemkę absolwentów i studentów. Z tych drugich PWr ma aż 2 zawodników, którzy bezproblemowo zmiotą konkurencję. W przypadku absolwentów pogratulować trzeba AGH i ZUT-owi za liczną reprezentację.

Jak wglądają zawody? Rozmawiamy z jakimś człowiekiem z różową plakietką, więc pewnie kimś ważnym.

– Programowanie traktujemy jak zwykły esport, czyli zawodnicy mają gamingowe koszulki i przygotowany na miejscu gamingowy sprzęt i oręż – mówi prawdopodobnie organizator tego całego wydarzenia. – Specjalnie na życzenie zawodników przygotowaliśmy monitory 240 Hz, gdyż narzekali, że przy mniejszej ilości nie widzą jak sami piszą funkcje. Specyfikacja komputerów też jest całkiem całkiem, co z kolei pozwoli na stary dobry brute force w niektórych zadaniach.

Całe zawody są komentowane na miejscu. Jeszcze nigdzie nie widzieliście takich emocji jak tutaj. Oto kompilacja najlepszych shoutcastów z komentatorki.

I widzimy jak zawodnik UWr szuka niezłamanie tego jednego zagubionego średnika. Biedaczek nawet nie zauważył, że pisze w Pythonie.

14 mikrosekund! Jeszcze żaden inny skrypt przeciwników nie był w stanie osiągnąć takiego wyniku dla tej operacji. Proszę państwa co tu się dzieje. 13 MIKROSEKUND?! O MÓJ BOŻE.

I mamy nieprzewidywaną pauzę. Zawodnikowi z UW spadły klatki podczas pisania funkcji inkrementującej przez ilość pojawiającego się tekstu na raz. Obsługa już wymienia mu kartę graficzną.

Niestety musimy przerwać na chwilę zawody, gdyż jeden z hax0rów PWr wykorzystał komputery przeciwników i połączył je w klaster kopiący kryptowaluty, za które zamierzał kupić rozwiązanie zadania konkursowego.

Był płacz nad błędem w 34 linii, był pot na podkładce pod mysz i krew od klikania w klawiaturę. Takiego pokazu umiejętności nie widział jeszcze nikt, i raczej za szybko nie zobaczymy. Po takim konkursie zmęczeni są nie tylko zawodnicy. Jedna osoba zemdlała z wrażenia, a druga po zobaczeniu “i++” w pliku finalfinal3.py. Po prostu na czymś takim trzeba było być.

To jest PaliTechnika. Konkurs to prawda, relacja nie.
Artykuł by Swetru.

Leave a Reply