Delibird, Arvados i Jirachi. Z tymi nazwami (i nie tylko) nie jedna firma IT ma problemy z rozróżnieniem, czy to technologia Big Data, czy może Pokémon. Postanowiliśmy porozmawiać ze specjalistami na ten temat.
– Od 4 miesięcy myśleliśmy, że Spoink pomaga nam analizować nasze dane. Okazało się jednak, że to był tylko pokémon. – mówi Jola, szef działu Big Data w jednej z wrocławskich firm. – Postanowiliśmy z tego powodu zrobić analizę struktury naszego toku pracy. Okazało się, że nikt w biurze nie jest w stanie rozróżnić nazwy technologii od zwierzaka z gry.
Są na rynku firmy, które bardzo dobrze wiedzą o problemie i starają się go wykorzystać.
– Podczas rozmowy kwalifikacyjnej prezentujemy kandydatowi 20 nazw. – opowiada Grzegorz, szef działu rekrutacji w DataMine GmbH. – Jeżeli poprawnie odpowie, które z nich to technologie, a które to pokémony, dostaje pracę na wejściu.
Dowiedzieliśmy się również, że i sami kandydci korzystają z faktu, że nikt nie jest w stanie odróżnić nazw.
– Często jak wymieniam w CV technologie, w których jestem doświadczony, dorzucam kilka nazw pokémonów. – mówi Kuba, student zaoczny na co dzień pracujący w Nokii. – Czasem ktoś zwróci uwagę, ale częściej słyszę coś w stylu “O, właśnie szukaliśmy kogoś z doświadczeniem w Feebasie”. Wtedy myślę sobie, że levelowanie tej głupiej ryby w HeartGold się opłaciło.
Doszliśmy również do informacji, że nawet sam twórca Tokuteka zapomniał, że go stworzył i myślał, że to pokémon.
To jest PaliTechnika. Nadchodzące wersje gier to Pokémon Python i Pokémon Scala.