Kwarantanna trwa w dobre i jej końca nie widzi nikt. Odbija się ona na ekonomii, systemie oraz planowaniu dnia przez studentów. Ci za to mają jeszcze jeden problem, swój własny zegar biologiczny. Pojawiają się już pierwsze przypadki, gdzie student zamienił dzień na noc i vice versa. Dotarliśmy zdalnie do Janka, który uczęszcza na zajęcia online Politechniki Wrocławskiej. Rozmawialiśmy z nim o nowym stylu życia.
– Może niewychodzenie z domu nie jest jakieś nowe, ale jedno jest pewne. Nie mam pojęcia jaki jest dzień, jaka godzina, tylko wiem za ile mam wykład na Zoomie – mówi Janek. – Idę spać kiedy chcę, wstaję jak wstanę, śniadanie też robię dopiero jak zgłodnieję.
Oszacowaliśmy, że zegar Janka zsynchronizował się ze strefą czasową GMT+11, czyli czasem jaki jest w Sydney w Australii. Oznacza to, że gdy on je śniadanie, u nas jest mniej więcej 1 w nocy.
– Nawet nie zauważyłem prawdę mówiąc. Ostatnio trzymam zasłonięte zasłony bo okno świeciło za mocno w monitor – kontynuuje student. – Może dlatego ping w grach był niższy, a kolejki dłuższe.
Student nie narzeka jednak na zdrowie. Czuje się jakby funkcjonował kompletnie normalnie. Jedyne co mu się nie podoba, to że na obiad może zamawiać jedzenie tylko z pizzerii nocnych.
To jest PaliTechnika. To prawie prawda, bo artykuł wstawiliśmy zaraz po wstaniu z łóżka.
Artykuł by Swetru.