DISCLAIMER: Ten artykuł powstał dwa dni temu. Wahałem się od wczoraj, czy go upubliczniać, czy nie zostanie odebrany jako kpina z działań rządu i społeczeństwa, ale myślę, że cel tego artykułu po tym wyjaśnieniu jest oczywisty.
Dlatego kochani studenci (i nie tylko), którym przyjdzie do głowy łazić po Słodowych, po barach, po Niepoldach, po galeriach handlowych – jebać Was prądem, aby przeszło. Aż do skutku.
A reszcie, która dostosuje się do obecnej sytuacji, dziękuję za mądre i zdrowe zachowanie.
Mając to już za sobą…
Obrót wydarzeń, postępujący jak obrazy w kalejdoskopie zmienia się z dnia na dzień, nie sposób przewidzieć, co przyniesie kolejna jutrzenka. Decyzje kół rządzących są zaskakujące dla opinii publicznej, choć już od dawna spodziewane. Świat, czyli Polska, wstrzymał na moment oddech, gdyż rzeczy nienaruszalne zostały ruszone z posad.
Nie mówimy rzecz jasna o zawieszeniu działalności dydaktycznej uczelni wyższych i oświaty powszechnej, ani o zamknięciu kin i innych instytucji kultury, ani o ogłoszeniu zagrożenia epidemicznego.
Chodzi oczywiście o Program III Polskiego Radia i wyrzucenie (lub jak twierdzą osoby decyzyjne, nieprzedłużenie umowy) Anny Gacek, prowadzącej m.in. audycję W Tonacji Trójki, na co zareagował w sposób jedyny i słuszny Wojciech Mann, odchodząc z Myśliwieckiej 3/5/7, co jak wiadomo jest w tej chwili sprawą priorytetową dla każdego “obrońcy wolności” w tym kraju (“a plebs niech sobie umiera w rytmie disco-polo”, dodają).
Jednakże bezrobocie pana Manna nie potrwało długo. Magistrat Wrocławia na dzisiejszej konferencji prasowej, poświęconej rosnącemu problemowi odizolowania Wyspy Słodowej od studentów (o czym pisaliśmy wcześniej), zaprezentował nowy urząd Naczelnego Komendanta Wyspy Słodowej, na który został nieoczekiwanie powołany właśnie nie kto inny, jak jeden z najbardziej kultowych głosów w Polsce.
WM: Zadanie obrony wyspy przed, nie ukrywajmy, miażdżącą przewagą liczebną, będzie ciężkie w realizacji. Na szczęście Wyspa jest już oczyszczona z poprzednich halowyspiarzy, wydatnie pomogły tu wozy bojowe, wysłane przez Ekosystem, niestety, po krótkiej kampanii musiały wrócić do zadań codziennych.
(następuje chrząknięcie)
WM: Zleciłem już sztabowi wykonanie pierwszych szkiców obrony, oczywiście to co pokazuję, rysuję z pamięci, bo plany są ściśle tajne i nie mogę ich pokazać publicznie, dlatego tylko tutaj taki szkic szkicu.
(Komendant wyjmuje z teczki zeszyt A4, w kratkę, na okładce Hot Wheelsy. Zaczyna bazgrać jakieś okręgi, niepodobne kształtem nawet do Wyspy Słodowej, fotografowi każe wyłączyć aparat)
WM: Kładki i mosty – zaminujemy i wysadzimy. To trudna decyzja, ale konieczna. Zaopatrzenie dla obrońców wyspy będziemy dostarczać drogą powietrzną lub morską. Poza tym, nie wiadomo kim był ten Piaskow, więc przy okazji mała dekomunizacja na zaś.
PaliTechnika: A co jeśli zostaniecie odcięci od regularnych dostaw?
WM: W ostateczności rozpoczniemy uprawę własnych roślin, na miejsce już wysłałem pierwsze motyki i nasiona zbóż jarych: pszenicy, rzepaku, żyta.
PT: A nawozy?
WM: A nawozy załatwimy już na własną rękę. Jeśli uprawy mimo tego się nie przyjmą, jesteśmy gotowi do wysłania oddziałów desantowych do najbliższego baru rzecznego po niezbędne zapasy. Oczywiście, to na ile takie rajdy będą wystarczyły, będzie zależeć od tego, jak duża będzie ściepa, będę liczył na solidarność kolegów obrońców, ale nie mniej niż 10 złotych od głowy.
PT: A jak będzie wyglądać obrona nabrzeża?
WM: Plan jest taki, że całą wyspę otoczymy drutem kolczastym, a na brzegu położymy kozły hiszpańskie, aby uniemożliwić desant ciężkiego sprzętu. Co 200 metrów od siebie gniazda operatorów ASG. Mają strzelać bez rozkazu, kiedy tylko zobaczą etykiety napojów alkoholowych lub białka oczu, zależy co pierwsze.
PT: A co z desantem powietrznym? Chodzą słuchy, że studenci Wydziału Mechanicznego PWr mogą spróbować odpalić samolot stojący przy budynku na Braci Gierymskich.
WM: Niestety, nie jesteśmy jeszcze wyposażeni w działa obrony przeciwlotniczej na wypadek ataku z powietrza. Znaczy mamy już wyznaczone stanowiska dla pelotek, aby w razie desantu morskiego służyły jako artyleria nadbrzeżna. Ale póki co 32. Baza Lotnictwa Taktycznego w Łasku pozostaje w ciągłej gotowości… Cztery efy szesnaste, lotnicy już śpią w kokpitach, by nie tracić czasu, trzy minuty i już tu są.
PT: Zatem pierwsza linia obrony jest całkiem opracowana, ale ta może się w pewnym momencie załamać. Co wtedy?
WM: W przypadku zdobycia przyczółka przez lądujących, podciągniemy odwody zmechanizowane. Był już taki jeden, co nie podciągnął i wiadomo, jak to się skończyło. III pułk Filharmonii NFMu, wyposażony w głośniki 2000 W, powtarzam: 2000 W, czyli poważna siła obalająca, będzie grał klasyki Brahmsa… Straussa…
Głos z sali: Czy będzie Bizet?
WM: …być może i Bizeta. Wszystko w tonacji Trójki, czyli molowej. Liczymy, że takie grobowe nudziarstwo zniechęci atakujących i dokonają taktycznego odwrotu.
PT: Co jeśli liczby szturmujących przekroczą możliwości “obsługi” przez garnizon?
WM: W ostateczności sięgniemy po najwyższe środki obrony. Podłączyć na krótko Odrę do elektrowni, parę milionów woltów i niech tylko spróbują.
Artykuł by Wiśnia
To PaliTechnika. Nie ma tu nic do dodania.