O podstawce do monitora za $999 na pewno już słyszeliście. Wiadomo, R&D musi się zwrócić, marża robi swoje, a darmowej reklamy na calusieńkim internecie Apple też nie odmówi. Ale poza tym marketingowym majstersztykiem ogłoszenia, wielu ominęła jeszcze jedna zapowiedź. Długo oczekiwanej bezprzewodowej ładowarki AirPower. Finalny produkt jednak różni się od prototypu funkcjami, wyglądem, ale oczywiście już nie ceną.
– AirPower to teraz po prostu Power – mówił Tim Cook podczas ostatniej prezentacji na WWDC 2019. – Jest to najlepsza ładowarka jaką kiedykolwiek zrobiliśmy, i na pewno wam się spodoba. Nie ma na świecie bardziej zaawansowanej ładowarki. Żadna nie dorównuje jej specyfikacją, a tym bardziej zjawiskowym wyglądem.
Power na papierze wygląda jak zwykła ładowarka przewodowa 15V na USB-C, ale w rzeczywistości wykonana jest z jednego kawałka szczotkowanego aluminium z laserowo wygrawerowanym logiem Apple. Z rzeczy których nie ma, to tylko kabel i wtyczka.
– Jeśli ludzie są w stanie kupić monitor bez podstawki, a to już robią bo mamy pre-ordery, to na pewno wezmą ładowarkę bez kabla i wtyczki w pudełku – mówił Tim Cook po prezentacji w wywiadzie z (Pal)iTechniką. – Po wywaleniu Jobsa kiedyś firma prawie zbankrutowała przez bezużyteczne sprzęty z logiem jabłka. Dzisiaj zarabiamy na tym miliardy. Muahahahaha!
Power do sklepów wejdzie już tej jesieni. Za samą ładowarkę zapłacimy $299, za zestaw z wtyczką $399, a za komplet z kablem jedynie $499, w tym Apple Care na rok.
To jest PaliTechnika. Ładowarka jest zmyślona, podstawka oczywiście nie.
Artykuł by Swetru.