Marzec to miesiąc, po którym kończy się ważność legitymacji studenckich. Z tego powodu wszyscy ustawili się do dziekanatu w celu ich podbicia. Niestety wszyscy również postanowili iść tego samego dnia o tej samej godzinie. To co się dzieje na placu Grunwaldzkim trudno opisać, ale dobrym słowem będzie chaos.
– Stoję od rana i nie wierzę moim oczom co tu się dzieje – relacjonuje nasz wysłannik Kapucyn. – Tysiące studentów zalewają całą okolicę, a wszyscy ustawieni do dziekanatu w jednej kolejce.
Jak się dowiadujemy na miejscu odgrywają się iście dantejskie sceny. Niecierpliwi ludzie rzucają śmietnikami, przepychają się krzycząc “mam horom curke” oraz podpalają rzeczy by odwrócić uwagę innych i wejść na przód kolejki.
– Otwarte jest tylko jedno stanowisko dla studentów stacjonarnych, przez co idzie znacznie wolniej niż co semestr – kontynnuje Kapucyn. – Mam takie szczęście, że dziki tłum przepchnął mnie aż pod D-20, ale możliwe, że przy okazji złamałem rękę.
Przez podpalenia i ładunki wybuchowe bliżej niesprecyzowanego pochodzenia porządek przyleciało zachować wojsko. Aktualny bilans strat wynosi 15 śmietników, 4 źle zaparkowane samochody przy Technopolis, 1 złamaną rękę oraz prototypowy helikopter nowej generacji, który ukradł jeden ze studentów, by dostać się bliżej dziekanatu.
A temu wszystkiemu można było zapobiec dając legitymację staroście.
To jest PaliTechnika. Nie zmyślone jest tylko jedno otwarte stanowisko, ale to też tylko przez chwilę.
Artykuł by Pan Procesor.