Wiosna odwołana. A przynajmniej na razie. Przez panującą pandemię wszystkie szkoły i przedszkola są zamknięte. Oznacza to nie tylko zwiększoną liczbę głosów przed mutacją w CoDzie i Fortnite, ale także przesuniętą wiosnę. Bowiem nie ma teraz nikogo, kto by mógł spalić, utopić, zabić w bardziej kreatywny sposób (skreślić niepotrzebne) Marzannę.
– Temperatura może lekko wzrosnąć, ale nie na tyle żeby nazwać to wiosną – mówi Anna Maż, meteorolog i poetka. – Póki Marzanna żyje, żadne kwitnięcie się nie odbyje. Wiatry, deszcze, sporadyczne śniegi, w cieplejszym ubraniu jeszcze na dworze biegi.
Rząd jednak planuje szybko rozwiązać ten problem. Rozważane są dwie opcje, obie równo brutalne. Przed premierem położono bowiem dwie teczki.
– Teczka A zawiera plan wysłania naszego tajnego “death squadu”, o którym nikt nie wie, do lokacji, w których znajduje się Marzanna. Jeśli tam ją znajdą, to powiedzmy, że wiosna jest gwarantowana – mówi premier. – Teczka B to z kolei bardziej subtelny plan, który nie zostawia krwi na naszych rękach, tylko oczywiście czyiś. Marzannę w sposób psychologiczny zmanipulujemy do wejścia na Wyspę Słodową. Tam prawdopodobnie zostanie je***a prądem, bądź jakimkolwiek innym orężem gen. Manna.
Niektórzy sądzą, ze może to i lepiej, że Marzanna żyje. Przy gorszej pogodzie jest mniej powodów do wychodzenia z domu.
To jest PaliTechnika. Burn baby, burn.
Artykuł by Pan Procesor.