Seria The Sims dość szybko przerodziła się z gier o zabijaniu niewinnych cyfrowych stworzeń na symulator życia, gdyby nam się powodziło. Albo to my po prostu dorośleliśmy. Tak czy inaczej nikogo więc nie zdziwi informacja, że sim jednego gracza prowadzi znacznie ciekawsze wirtualne życie niż jego pierwowzór.
– Pnie się po szczeblach kariery, nie boi się rozmawiać z nieznajomymi i je same zdrowe jedzenie – mówi Jurek, wieloletni fan serii. – Wydaje mi się, że jedyne co nas łączy to twarz, ale jego i tak wygląda trochę lepiej.
Dowiadujemy się, że sobowtór gracza odnosi same życiowe sukcesy. Poznał na studiach dziewczynę, zdał semestr za pierwszym razem i dostał dobrze płatną pracę z możliwościami szybkiego awansu i premii. Dokładne przeciwieństwo prawdziwego pierwowzoru.
– Postanowiłem po prostu usunąć drabinkę z basenu i się zemścić na simie, ale od “trójki” mogą wychodzić nawet bez niej – narzeka gracz. – Postanowiłem więc w zamian za jego spryt wyposażyć całe mieszkanie w dywany i dość sporą liczbę kominków. Dobrze, że lubi grillować.
Czy gracz postąpił cyber-moralnie? Tego nie wiemy. Wiadome jest jednak, że duch jego sima nawiedzać będzie jego komputer niczym aktualizacje Windowsa.
To jest PaliTechnika.