Zapowiadał się wykład jak każdy inny. W pokoju siedziało już 20 studentów i w oczekiwaniu na profesora każdy zrobił sobie herbatę, albo inne równie pożywne śniadanie. Ku zaskoczeniu wszystkich uczestników, w tym nawet i prowadzącego, podczas wykładu nie pojawiły się ani szumy, ani odgłosy zwierząt i ludzi w tle. Okazało się, że cudownie każdy wyciszył mikrofon.
– Gdy zaczął się wykład musiałam się upewnić, czy aby na pewno działają moje słuchawki – mówi Klaudia, uczestniczka wykładu. – Ale jeśli słyszałam klarownie wykładowcę, ale dosłownie nic więcej, to byłaby dziwna wada. Nie wierzyłam, że wszyscy się faktycznie wyciszyli.
Cała armia czerwonych i przekreślonych mikrofonów jest zdarzeniem nieczęstym na platformach takich jak Zoom, czy Webex albo inne Teamsy. Zawsze znajdzie się ta jedna osoba, która trzyma wiatraczek op komputera zaraz przy mikrofonie, albo zaangażowany w strzelarkę na drugim ekranie i rzucający kurwami na lewo i prawo pro gracz, który umie przegrywać tak dobrze, jak słuchać uważnie wykładu.
– Przyznam, że na tyle straciłem nadzieję w ludzi słuchających moich wykładów, ze zastanawiałem się nad wprowadzeniem napisów na ekranie – mówi jeden z profesorów praktykujących e-learning. – Tak przecież nie dało się nikogo usłyszeć, a tym bardziej przekazać ważnych informacji na omawiany temat. Gdybym mógł, to osobiście bym chodził po domach moich studentów i wyrywał kabel od mikrofonu razem z płytą główną. Oczywiście przez wirusa tego nie robię. Prawo w sumie też.
Czy oznacza to koniec przeszkadzania sobie nawzajem podczas wykładów? Czy ktoś w końcu powstrzyma śmieszków z green screenem?
Tego niestety nie wiemy. Może kiedyś.
To jest PaliTechnika. Ale marzyć można.
Artykuł by Brodacz.